Magda Linette poleciała do Paryża spóźniona, ale opromieniona pierwszym od 4,5 roku zawodowym tytułem w singlu, wygrała rywalizację w WTA 250 w Pradze. W losowaniu drabinki olimpijskiego turnieju nie miała jednak szczęścia, od razu wpadła na niedawną półfinalistkę Rolanda Garrosa Mirrę Andriejewą. O ile Polce udało się w końcu w godzinach popołudniowych dotrzeć do stolicy Francji, to jej rywalka czekała w Jassach aż... przestanie padać deszcz. Też miała do rozegrania finał - i zakończyła go tuż przed godz. 23.