– Boisko przemówi. Nie musimy mówić o oczekiwaniach, nagrodach i tym podobnych rzeczach. Nagrody to po prostu pieśń tego, co produkujesz – mówił po Memoriale Agaty Mróz-Olszewskiej Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski.
Reprezentacja Polski siatkarek na zakończenie Memoriału Agaty Mróz-Olszewskiej przegrała z reprezentacją Serbii 1:3. Biało-czerwone w poprzednich meczach pokonały Dominikanki i Francuzki 3:0, zajmując tym samym 2. miejsce w turnieju. Ostatnie sprawdziany przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu podsumował Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski.
– Mogę się zgodzić z tym, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Mówiąc szczerze, te trzy dni memoriału dały nam to, czego oczekiwaliśmy, czego się spodziewaliśmy. Mam na myśli doświadczenia tego rodzaju. Mając świadomość tego, że możliwe będzie nie być w szczytowej formie we wszystkich momentach i pokazać swoją najlepszą siatkówkę, w meczu z Serbią mogliśmy zagrać lepiej. Rozpoczęliśmy spotkanie w dobry sposób i po tym, jak zwolniliśmy nasz rytm, okazało się, że jakość naszego przeciwnika to jedna z najlepszych. To jeden z tych zespołów, które uczą nas, jak grać w tego typu bataliach, ponieważ są do tego przyzwyczajone inaczej niż my. Weźmiemy tę porażkę jako lekcję i postaramy się wykorzystać nadchodzące dni tak, jak to robiliśmy, ponieważ mamy poczucie, że osiągnęliśmy cel, który mieliśmy do zrealizowaliśmy, by sfinalizować nasze przygotowania – mówił Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski.
Polskie siatkarki mimo porażki z Serbkami udowodniły, że nie tylko są w stanie walczyć, ale również i wygrywać z Brazylijkami czy Turczynkami, triumfując w najważniejszych meczach Ligi Narodów.
– Słowa nie są ważne. Ważne jest to, co robisz na boisku. Jesteśmy absolutnie świadomi, że możemy wygrać z drużynami pokroju Brazylii, Turcji czy Serbii. Pokazaliśmy to w kilku sytuacjach. Słowa nie są ważne. Liczy się, tylko żeby wyjść na boisko i to zrobić. W starciu z Serbkami byliśmy w dobrej sytuacji, a później tego nie kontynuowaliśmy, więc nie ma sensu rozpatrywać tego pod tym kątem. Jednak jestem zgodny. Postaramy się absolutnie pokazać, że jesteśmy świadomi możliwości walki z tymi ekipami – kontynuował włoski szkoleniowiec.
Wiele mówi się o tym, że polskie siatkarki nie posiadają presji w związku z igrzyskami olimpijskimi i niczego nie musi. Tym bardziej że zespół znad Wisły na turnieju tym zagra po raz pierwszy od szesnastu lat. Polki bardziej mogą, aniżeli muszą.
– Nie chcę o tym mówić. Wszyscy o tym mówią, ale ważne jest, żeby za każdym razem, gdy wychodzisz na boisko, dawać z siebie wszystko wiedząc, że wkładasz w to wszystko, co masz. Dla przykładu w meczu z Serbią tego nie zrobiliśmy, a to było problemem. Kiedy będziemy jeździć na igrzyska olimpijskie codziennie, odnowimy takie podejście. To, co wyszło na koniec zawodów, jest słuszne. Jeśli zasługujesz na coś w zależności od tego, co dałeś, wszystko będzie super mile widziane, ale najpierw musisz wykonać swoją pracę, a wykonywanie swojej pracy zaczyna się od naciskania od samego początku, gdy wychodzisz na boisko. To boisko przemówi. Nie musimy mówić o oczekiwaniach, nagrodach i tym podobnych rzeczach. Nagrody to po prostu pieśń tego, co produkujesz – oznajmił Lavarini.
Na igrzyska olimpijskie w Paryżu trener Lavarini desygnował dwie libero: Aleksandrę Szczygłowską oraz Marię Stenzel, która zdążyła wrócić do formy po wycięciu wyrostka robaczkowego. Niemniej jednak nominalną “jedynką” aktualnie jest Szczygłowska, podczas gdy Stenzel wchodzi na trzy ustawienia do linii przyjęcia, co potwierdza sam sternik polskiej kadry.
– To aktualny rodzaj hierarchii w zespole. W tym sezonie zaczęliśmy planować skład z Marią na pozycji libero, tak jak było to w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie było wątpliwości do moich decyzji dotyczących tego rodzaju równowagi, ale sezon potoczył się zupełnie inaczej w zależności od problemu fizycznego, jaki miała Maria. Tak krótki czas wyrzucił ją z boiska, więc niestety straciła kilka okazji, aby odzyskać swoją świetną kondycję i pewność siebie z dobrym wyczuciem czasu przed turniejem. Z drugiej strony Ola rozegrała świetny sezon, ponieważ w naprawdę dobry sposób zastąpiła Marię i wykazała się dobrą regularnością. Myślę, że w tym momencie zasługuje na to, aby startować na tej pozycji. Maria jest absolutnie świadoma tego rodzaju wyboru. Zrozumiała, że może bardzo pomóc drużynie, wchodząc z ławki rezerwowych na tę pozycję, którą Ola zajmowała w poprzednich latach. Myślę, że dziewczyny wszystkie razem starają się zrobić to, co najlepsze dla drużyny. Nawet jeśli równowaga się zmieni z tym, co było zaplanowane na początku, a nigdy nie wiemy – ważne jest, aby każdy był gotów pomóc drużynie. Wtedy rywalizacja jest długa i tak naprawdę jedyne, co musimy zrobić to pomyśleć o tym, jak sprawić, żeby drużyna grała jak najlepiej – zakończył Stefano Lavarini.
Zobacz również:
Znamy plany polskich siatkarek
Artykuł Stefano Lavarini podsumowuje memoriał: Trzy dni dały nam to, czego oczekiwaliśmy pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.