Co najmniej dziewięć osób zginęło w Seulu, stolicy Korei Południowej, gdzie samochód wjechał w tłum oczekujących na przystanku autobusowym. 68-letni kierowca został zatrzymany przez policję, której powiedział, że jego pojazd "nagle przyspieszył". Służby ostrzegają, że liczba ofiar może wzrosnąć.