Ledwie półtora tygodnia zostało wielu polskim lekkoatletom, by wywalczyć minimum dające pewność startu w olimpijskiej rywalizacji w Paryżu. A jeśli ta sztuka się nie uda, to przynajmniej wskoczyć w światowym rankingu na odpowiednią pozycję, która da ten przywilej. Jest w tym gronie choćby Nikola Horowska, szukająca swojej szansy w skoku w dal. I we wtorek ją wykorzystała, wygrała w Oslo Boysen Memorial, choć aż do ostatniej kolejki zajmowała drugie miejsce. I wtedy uzyskała niezłe 6.46 m.