- Tak naprawdę dobrze czuję się na mączce, kilka małych elementów i ta gra będzie naprawdę fajnie wyglądała - zapewnił wysłannika Interii na French Open Hubert Hurkacz, który w pierwszej rundzie najadł się strachu w starciu z dużo niżej notowanym Japończykiem Shintaro Mochizukim (4:6, 6:3, 3:6, 6:0, 6:3). Po meczu, w którym ciśnienie wielu kibicom na pewno skoczyło do granicznych wartości, wrocławianin jak zwykle był oazą spokoju. Tak, jakby chwilę wcześniej wstał z łóżka i dopiero planował, co zrobić z błogo rozpoczętym dniem.