W ostatnich latach kibice siatkarscy przywykli do tego, że zespoły PlusLigi liczą się w rozgrywkach międzynarodowych. Od Jastrzębskiego Węgla zależy, czy Polacy sięgną po kolejne nietypowe osiągnięcie. Jeśli jastrzębianie wygrają swój finał, wszystkie europejskie puchary będą w rękach drużyn z jednego kraju. W wypadku mężczyzn może to być Polska, zaś w żeńskich rozgrywkach wiadomo już, że są to Włochy.
5 maja Jastrzębski Węgiel stanie przed historyczną szansą. Jastrzębianie w finale Ligi Mistrzów zagrają z Itasem Trentino. Obie drużyny mają na swoim koncie porażki w finale tych rozgrywek. – W Itasie również większość graczy zna smak porażki w finale Ligi Mistrzów. Myślę, że obie drużyny mają doświadczonych graczy i wszystko zdecyduje się na boisku – mówił Benjamin Toniutti.
Polskie kluby od lat występowały w europejskich pucharach. Na sukces męskich zespołów trzeba było jednak czekać długo. Latami wspominano jak Płomień Milowice w 1978 roku sięgnął po Puchar Europy Mistrzów Krajowych. Polskie zespoły czasem sprawiały niespodzianki na arenie międzynarodowej, ale dopiero w 2012 roku przełamały niemoc w wygrywaniu turniejów. Wtedy to w finale Pucharu Challenge AZS Politechnika Warszawska zmierzyła się z Tytan AZS-em Częstochowa. Po emocjonującym dwumeczu zakończonym złotym setem ze zdobycia trofeum w Hali Polonia cieszyli się częstochowianie. Dla podopiecznych Marka Kardosa był to jednak słodko-gorzki sezon. Co prawda klub wygrał europejskie rozgrywki, ale w lidze zajął dopiero 6. miejsce i zakończył efektowną serię. Akademicy bowiem od sezonu 1989/1990 aż do 2011/2012 co roku występowali w rozgrywkach europejskich.
Efektowny wyczyn ma na swoim koncie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Kędzierzynianie trzy razy z rzędu sięgnęli po złoto Ligi Mistrzów. Dwukrotnie siatkarze ZAKSY w finale pokonywali Itas Trentino, zaś rok temu w polskim finale okazali się lepsi od Jastrzębskiego Węgla. W bieżących rozgrywkach kędzierzynianie zaprezentowali się już znacznie słabiej i mimo awansu z grupy nie dostali się do ćwierćfinałów.
Dobiegające końca rozgrywki w europejskich pucharach układają się do tej pory po myśli polskich zespołów. Ekipy z PlusLigi triumfowały w obu zakończonych wcześniej pucharach. 27 lutego Projekt Warszawa sięgnął po Puchar Chellenge. Po 12 latach warszawska drużyna dokonała tego, co nie udało się w 2012 roku. 19 marca Asseco Resovia Rzeszów zdobyła Puchar CEV. Dla rzeszowian to również była „poprawka” po sezonie 2011/2012, gdzie w finale tego pucharu ulegli Dinamo Moskwa po dwóch tie-breakach.
Jeśli Jastrzębski Węgiel sięgnie po złoto Ligi Mistrzów, to w sezonie 2023/2024 wszystkie europejskie puchary będą w rękach polskich zespołów. Ostatni raz sytuacja, gdy każdy puchar męskich rozgrywek pojechał do jednego kraju, miała miejsce w sezonie 2010/2011. Wtedy ta sztuka udała się Włochom. Ligę Mistrzów wygrał Trentino BetClic. Puchar CEV zdobył Sisley Treviso a Puchar Challenge – Lube Banca Macerata.
Lubię Trentino, ale dzisiaj około 18 będzie tak. Chyba zgoda?#CLVolleyM#TREJAS
Powodzenia @KlubJW pic.twitter.com/3yiog3umEu
— Radosław Dudek (@aw_dudek) May 5, 2024
Co ciekawe w żeńskich rozgrywkach na pewno będziemy świadkami tego, że wszystkie europejskie puchary będą w rękach włoskich zespołów. Wszystko przez to, że w finale Ligi Mistrzyń zmierzą się dwa zespoły z Serie A. Imoco Conegliano z Joanną Wołosz w składzie zagra z Allianz Vero Volley Milano. Puchar CEV wygrał Reale Mutua Fenera Chieri a Puchar Chalenge – Igor Gorgonzola Novara. W żeńskich rozgrywkach nie trzeba było również aż tak długo czekać na powtórkę „potrójnej korony”. W sezonie 2018/2019 Igor Gorgonzola Novara wygrała Ligę Mistrzyń. Po Puchar CEV sięgnęło Yamamay Busto Arsizio, zaś po Puchar Challenge – Saguella Monza.
Zobacz również:
Z trybuny prasowej: Finał Ligi Mistrzów – Misja Antalya
Artykuł Polska przed historyczną szansą. Czy będzie potrójna korona? pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.