W swoim debiucie w Legii Warszawa Goncalo Feio zaskoczył. Obserwowany z trybun przez Marka Papszuna Portugalczyk emanował spokojem, nawet gdy pod jego nosem dochodziło do sytuacji konfliktowych, a przy kontrowersjach tylko odwracał wzrok, przekazując wskazówki swoim zawodnikom. Ale samej Legii Feio nie odmienił. Warszawianie rozegrali niemal identyczny mecz, jak przed tygodniem z Jagiellonią, tracąc jednobramkowe prowadzenie niemalże dokładnie w tym samym momencie, w podobnych okolicznościach. Remis 1:1 nie zadowala tak naprawdę nikogo, kto w sobotni wieczór przybył na obiekt przy ulicy Limanowskiego.