PKP Intercity chciało podnieść niedawno ceny biletów. Aż interwencji premiera trzeba było, żeby państwowy przewoźnik zmienił zdanie, ale i tak nie ugiął się od razu. Poprzednie stawki wrócą dopiero od marca. Wiadomo, idą wybory, nie można drażnić wyborców. Pytanie tylko dlaczego trzeba interwencji z samego szczytu, żeby cena była akceptowalna dla podróżnych i dlaczego nie wymusza tego konkurencja? I kto ze szczytów władzy ma jeszcze zainterweniować, żeby usługi kolejowych przewoźników były świadczone z właściwą jakością?