Mimo że spotkanie pomiędzy GKS-em Katowice a Aluronem CMC Wartą Zawiercie skończyło się w trzech setach, to było bardzo zacięte, a o wygranych partiach decydowały zazwyczaj pojedyncze piłki. W nich lepsi okazywali się gracze Grzegorza Słabego i to oni zasłużenie zgarnęli komplet punktów, co można uznać za sporą niespodziankę, gdyż borykali się w ostatnim czasie ze dużymi problemami zdrowotnymi. Na boisku tworzyli jednak zgrany team, co przyniosło spodziewany efekt. Przyjezdni byli faworytami, ale nie wywiązali się z tej roli. Po meczu wrażeniami podzielił się Michał Żurek.
Zawiercianie nie mają najlepszej statystyki w starciach w Katowicach z tutejszą Gieksą, gdyż wygrali z nią tylko raz. Wobec powyższego serię tą chcieli przełamać, ale sztuka ta im się nie udała, mimo iż przystępowali do tego pojedynku w roli wyraźnego faworyta. – To jest taka liga, że jeżeli źle zaczynasz mecz, minimalnie jesteś rozluźniony, wydaje ci się, że możesz w każdej chwili odpalić, to tak to się kończy. Najgorsze jest to, że przestrzegali nas przed tym i ja też byłem tego świadomy, że to jest drużyna, która gra nawet w dziewięciu. Jest zaangażowana i walczy o każdą piłkę. To jest bardzo ciężki teren. Mieliśmy tutaj przyjechać jako mądra, doświadczona drużyna, postawić się i ich złamać, a tak naprawdę to oni złamali nas – ocenił całe spotkanie Michał Żurek.
Czego więc im zabrakło by losy tego meczu potoczyły się inaczej? – Zabrakło nam wygranej końcówki. Gdy wygrywasz seta, najczęściej pierwszego i to jest już wtedy zupełnie inny mecz. Katowiczanie wygrali go na przewagi zwyciężając w ciężkich końcówkach przez co poczuli się bardzo pewnie i zasłużenie zwyciężyli w całym meczu – podsumował libero Jurajskich Rycerzy. Trudno się z nim nie zgodzić, gdyż dwa pierwsze sety były bardzo zacięte i rozstrzygały się podczas gry na przewagi, a w trzeciej partii także podopieczni Grzegorza Słabego odskoczyli dopiero w samej końcówce.
Katowiczanie zagrali dobrze przede wszystkim w systemie blok-obrona, co pozwalało im wyprowadzać wiele kontrataków, w których byli skuteczni. Taka sytuacja sprawiała, że mogli ryzykować, a to im się opłacało, gdyż przynosiło wiele punktów. – Z nami wszyscy będą ryzykowali na zagrywce, czy kontratakach. Tak trzeba grać z taką drużyną jak my. W tym momencie jesteśmy jedną z tych drużyn, z którą każdy chce wygrać, więc w ogóle nie jestem zaskoczony, że nagle pojawiają się magiczne dotknięcia dobre, kontry i wystawy z 15 metra wystawiane do siatki, a potem atakujemy obok i to wchodzi. Naszą rolą jest poradzić sobie z taką grą i złamać taką drużynę i wygrywać takie spotkania, pomimo tego, że katowiczanie grali naprawdę bardzo dobrze – dodał Żurek.
Teraz przed podopiecznymi Igora Kolakovicia mecz w ramach Pucharu Polski. Już w środę zmierzą się z Polskim Cukrem Avią Świdnik – drużyną pierwszoligową, która w poprzedniej rundzie pokonała Ślepsk Malow Suwałki. W tym starciu będą zdecydowanym faworytem i nie mogą przegrać, gdyż to automatycznie wyeliminuje ich z dalszej rundy. – Jedziemy do Świdnika w roli faworyta, bo nim jesteśmy. Taki jest sport i trzeba sobie z nim radzić. Trzeba być świadomym tego, że jest to drużyna, która nie przypadkiem wygrała z drużyną plusligową. My musimy pokazać swoją siatkówkę i wygrać z nimi – zakończył.
Artykuł Michał Żurek: Tak trzeba grać z taką drużyną jak my pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.