Ci, którzy decydowali się w ostatnich latach na zmianę dostawcy, nie przewidzieli scenariusza, który zrealizował się w tym roku. Ich ceny nie są regulowane, więc poszły w górę wcześniej niż u klientów wielkiej czwórki: PGE, Tauronu, Enei i Energi. Dopłaty idą w setki złotych. Paradoksalnie to wcale nie oznacza, że sytuacja takich klientów będzie gorsza od sytuacji odbiorców z cenami regulowanymi. Po poniedziałkowym rekordzie cena prądu zaczęła ostro spadać, a URE już ustaliło stawki na cały rok.