Lech Poznań w trwającym sezonie 2020/2021 przeprowadził bardzo dużo transferów opierając się głównie na wypożyczeniach. Na te wszystkie ruchy w tym na trzy gotówkowe transfery wydał sumę 3-3,5 mln euro. Nie jest to wiele, pomoc Kolejorza a szczególnie skrzydła wyglądają kiepsko.
Suma jaką Lech Poznań w sezonie 2020/2021 przeznaczył na transfery nie robi szału, a tym bardziej gdyby spojrzeć na zarobek klubu w ostatnich miesiącach. Tylko jesienią zarząd zapewnił sobie około 30 milionów euro kupując za to zimą za gotówkę Jespera Karlstroma i Antonio Milicia. Kwoty jakie ostatnio przeznaczył Lech na transfery (500-700 tysięcy euro) na tle Europy nie są niczym szczególnym. Średniacy znaczący na Starym Kontynencie tyle co Kolejorz lub nawet mniej wydają podobne kwoty, choć często mają mniejsze budżety i nie sprzedają swoich wychowanków za miliony euro.
Norweskie Molde swego czasu wyłożyło za gracza z rodzimej ligi ponad 1 mln euro czego Lech jeszcze nigdy nie uczynił. To specyficzny klub, który nieźle radzi sobie w europejskiej pucharach, aktualnie uczestniczy w 1/8 finału Ligi Europy. Molde wcale nie tak dawno sprzedało słynnego obecnie Haalanda do Salzburga za 8 milionów euro. 3 miliony mniej od Milanu kilka miesięcy temu za swojego piłkarza dostał Bodo/Glimt. Mistrz Norwegii w cuglach wygrał ostatni sezon w swoim kraju dystansując wspomniane Molde czy hegemona w ostatnich latach Rosenborg. Klub z Trondheim w ostatnich kilku sezonach wydał łącznie 4 razy ponad 1 mln euro na pojedynczego zawodnika dostając raptem raz za swojego piłkarza minimum 3 miliony.
Anonimowy obecnie węgierski średniak Honved Budapeszt zakupił nie tak dawno Davida Lanzafame za 700 tysięcy euro wydając na niego tyle samo ile Lech Poznań za Jana Sykorę. Inny węgierski klub, lecz nieco lepszy i dobrze nam znany Videoton Fehervar (obecnie MOL Fehervar), który w tej edycji Ligi Europy odpadł ze Standardem Liege, w ubiegłym sezonie kupił piłkarza Szachtara Donieck za ponad milion euro. Kolejny zespół będący na podobnym poziomie Karabach Agdam (uczestnik niedawnej edycji fazy grupowej Ligi Europy) także wydał milion (dokładnie 1,2 mln euro) kupując niespełna 3 lata temu napastnika z Francji.
Transfery za podobne pieniądze co Lech Poznań przeprowadza w ostatnich latach jeszcze m.in. CFR Cluj (kolejny uczestnik fazy grupowej Ligi Europy 2020) czy Hapoel Beer-Sheva. Następny już uczestnik Ligi Europy wydawał ostatnio nawet 1,5-2 miliony euro i to za graczy ze swojej ligi izraelskiej. Kilka lat temu pół miliona euro umiało wydać nawet fińskie HJK Helsinki, które właśnie za taką kwotę kupiło Alfredo Morelosa, a więc obecną gwiazdę Rangers FC, która jesienią strzeliła nam bramkę w Lidze Europy.
W Szwecji kolejny znany nam klub Hammarby IF w ostatnich latach wydał na wzmocnienia dużo mniej niż Lech Poznań, ale kilka kilka razy zdarzyło się jemu jednorazowo przeznaczyć na zawodnika 500-800 tysięcy euro. To samo dotyczy lokalnego rywala naszego wrześniowego przeciwnika Djurgardens Sztokholm z którym kilka miesięcy temu tytuł Mistrza Szwecji święcił Niklas Barkroth. Więcej na transfery od Lecha Poznań przy jednoczesnych mniejszych wpływach z transferów wychodzących wydawał ostatnio klub Brondby Kopenhaga, który w raptem jednym okienku potrafił wzmocnić zespół nawet za więcej niż 5 mln euro. Kilka lat temu Duńczycy tylko na jednego piłkarza wyłożyli aż 4 miliony.
Lech Poznań jeszcze nigdy w historii nie przekroczył magicznej granicy 1 mln euro wydanego na pojedynczego zawodnika. Klub wciąż penetruje podobny rynek szukając wzmocnień góra za kilkaset tysięcy euro, rekordowe wpływy, dużo większe od wyżej wymienionych zagranicznych klubów, nie spowodowały zmiany półki na której Lech Poznań poszukuje nowych piłkarzy.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <