– W pierwszych dwóch setach byliśmy dużo lepsi od przeciwników. Robiliśmy dużą krzywdę zagrywką drużynie z Częstochowy. Później zaczęła ona lepiej grać, ale tie-break należał do nas – powiedział po ograniu Norwida atakujący KPS-u Siedlce Mateusz Kańczok.
Trwa dobra passa siatkarzy KPS-u Siedlce, którzy w miniony weekend pokonali Exact Systems Norwida Częstochowa. Po dwóch setach zanosiło się na ich pewną wygraną, ale ostatecznie kropkę nad „i” postawili dopiero w tie-breaku. – W pierwszych dwóch setach byliśmy dużo lepsi od przeciwników. Robiliśmy dużą krzywdę zagrywką drużynie z Częstochowy. Później zaczęła ona lepiej grać, ale tie-break należał do nas. Wygraliśmy go zdecydowanie – powiedział Mateusz Kańczok, atakujący siedleckiej drużyny.
W trzecim i czwartym secie do pracy wzięli się podopieczni Piotra Lebiody, ale nie sprawdziło się stare, siatkarskie porzekadło. Gospodarze przebudzili się w decydującej odsłonie, dzięki czemu dwa punkty zostały w Siedlcach. – Mówi się, że prowadząc 2:0 i przegrywając dwa kolejne sety jest się na przegranej pozycji, a my od pierwszej piłki dobrze weszliśmy w tie-breaka. Przy zmianie stron było 8:2. Nie wiem czy mocno się nakręciliśmy, czy to drużyna z Częstochowy myślała już, że ma ten mecz wygrany. Nie pozostaje nam nic innego jak cieszyć się, że tak wyglądał ten tie-break – dodał MVP sobotniego spotkania.
Siedlczanie spodziewali się, że Norwid od początku spotkania zawiesi im wysoko poprzeczkę. Swoją grę zaprezentował jednak dopiero od trzeciego seta. – Byłem zaskoczony poziomem gry częstochowian w pierwszych dwóch setach, bo liczyłem na większą walkę, co później pokazali, doprowadzając do tie-breaka. Ten mecz mógł się podobać, bo były emocje, posypało się trochę kartek, ale taka właśnie jest siatkówka. Jest ona nieprzewidywalna – zaznaczył Mateusz Grabda.
Nie ukrywał on zadowolenia z faktu, że jego podopieczni po raz kolejny pokazali charakter. Mogli podłamać się przegraną w trzeciej i czwartej odsłonie, ale tak się nie stało, a tie-breaka zagrali koncertowo. – Mimo dwóch przegranych setów wyszliśmy na tie-breaka i wygraliśmy go do 7, grając bardzo dobrze. Po raz kolejny pokazaliśmy, że w trudnych momentach potrafimy dobrze grać i nie dajemy się złamać – dodał trener KPS-u.
Przed drużyną z Mazowsza trochę przerwy. Kolejny mecz rozegra dopiero 18 lutego, kiedy to zmierzy się z Mickiewiczem Kluczbork. Najbliższe dni zamierza zatem poświęcić na treningi. – Będziemy trenować, trenować i jeszcze raz trenować dwa razy dziennie. Nie odpuszczamy. Nie ma już czasu na wolne, bo on był wtedy, kiedy graliśmy w systemie środa-sobota. Wówczas trenowaliśmy krócej. Teraz mamy dużo wolnego, więc poświęcimy ten czas na pracę na siłowni oraz na doskonalenie techniki indywidualnej – zakończył Mateusz Grabda.
Artykuł Mateusz Kańczok: Robiliśmy dużą krzywdę zagrywką zespołowi z Częstochowy opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.