Trudno o głupszy zarzut wobec polityka, niż ten, że „dzieli społeczeństwo”. Dzielenie ogółu na grupy docelowe jest podstawą politycznej technologii – podobnie zresztą, jak sztuki reklamy i marketingu. Reszta, to dotarcie do każdej z wydzielonych grup z przekazem, który pozwala ją pozyskać, w miarę możliwości nie odstręczając innych grup. Mistrzostwo polega na tym, żeby podzielić społeczeństwo, czyli w tym wypadku wyborców, według takiego kryterium, aby większość chciała się znaleźć po „naszej” stronie.