To miał być zwykły normalny dzień. W jednej sekundzie życie rodziny Mitręgów z Siemianowic Śląskich wywróciło się do góry nogami. Jacek Mitręga (54 l.) szykował synów do szkoły, gdy nagle na ich oczach doznał zawału serca. W mieszkaniu był 12-letni Patryk i 7-letni Mateusz. Starszy z braci nie spanikował. Zadzwonił na numer alarmowy i instruowany przez telefon pomógł tacie i czekał na pomoc. Pan Jacek został uratowany.