Izraelczycy, wykorzystując upadek reżimu Baszara al-Asada i chwilowy chaos w kraju, na potęgę bombardują syryjskie porty i bazy, przekonując, że nie chcą, by wpadły w ręce islamskich radykałów. Świat przygląda się nowym władzom, w region leci amerykański sekretarz stanu.