Asseco Resovia będzie chciała szczególnie sobie udowodnić, że potrafi grać na wysokim poziomie. Na pewno będzie chciała nas mocno odrzucić od siatki, ale wiem, że mamy na tyle jakości w drużynie, że możemy się jej przeciwstawić i tę siatkarską wojnę przechylić na swoją stronę – powiedział przed siatkarskim klasykiem środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Karol Urbanowicz.
Czterech setów potrzebowaliście, aby odnieść zwycięstwo z Barkomem. Ostatecznie jednak wywiązaliście się z roli faworyta i komplet oczek zostawiliście w Kędzierzynie-Koźlu. Jak z pana perspektywy wyglądało to spotkanie?
Karol Urbanowicz: – Podchodziliśmy do tego spotkania jak do każdego innego, czyli po prostu chcieliśmy jak najlepiej pokazać się przed własną publicznością. Wiedzieliśmy, że musimy być bardzo skoncentrowani, bo tabela za bardzo nie odzwierciedla potencjału Barkomu w tym sezonie. Jest to drużyna, która może odpalić. Jest bardzo groźna zarówno na zagrywce, jak i w ataku. Byliśmy bardzo skupieni w bloku i w obronie. Dobrze też zagrywaliśmy, odrzucając rywali od siatki. To przyniosło efekty, czyli 3 punkty dla nas.
Ten drugi set pokazał, że jak dacie Barkomowi złapać oddech, to może napsuć wam sporo krwi?
– Na pewno. W tym sezonie każdy może wygrać z każdym. W tabeli jest duży ścisk. Poszczególne drużyny walczą o utrzymanie, o awans do play-off i o grę w Pucharze Polski. Każda drużyna chce wyrywać zwycięstwa dla siebie, bo każdy punkt jest na wagę złota. Jak wkradnie się chwila dekoncentracji, pojawi się lepsza gra rywala, to szybko można przegrać seta, później drugiego, a w konsekwencji tracić punkty.
Wy tych punktów nie straciliście w tym spotkaniu. Szczególnie dobrze spisaliście się w ataku, notując w nim ponad 60% skuteczności. To był element, który pozwolił wam dyktować warunki gry poza drugim setem?
– Była to zasługa zarówno naszego przyjęcia, jak i rozgrywającego, który mądrze rozdzielał piłki, abyśmy mieli jak najlepsze warunki w ataku. Zabawne jest to, że mieliśmy lepszy procent w ataku po przyjęciu negatywnym niż po perfekcyjnym, co rzadko się zdarza. Cieszymy się z tego, bo zawsze łatwiej gra się, kiedy kończy się wysokie piłki.
Zgodzi się pan, że są to bardzo cenne punkty w kontekście walki o awans do Pucharu Polski?
– Zdecydowanie. Ścigamy się jeszcze między innymi z Norwidem Częstochowa, który w poniedziałek przegrał w Gorzowie, więc mamy chwilę oddechu. Teraz jedziemy do Rzeszowa bić się o kolejne punkty. To też będzie dla nas bardzo ważna rywalizacja, bo jak wcześniej wspomniałem, ścisk w tabeli jest duży.
Do gry wrócił Bartek Kurek. Chyba wcześniej w tym sezonie brakowało wam pracy na treningach w pełnym składzie?
– Na pewno. Bartka nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest on nie tylko wartością dodaną pod względem sportowym, ale dla mnie jako wciąż młodego zawodnika jest on również wartością związaną z pewnością siebie. Jeśli widzę, że obok siebie w bloku lub we fragmentach gry na treningach mam Bartka, to moja pewność wzrasta. W takich momentach gra się o poziom lub dwa wyżej. Jak Bartka nie było, to Mateusz Rećko zastępował go bardzo dobrze. Wszedł w tę ligę jak po swoje. Są to jednak dwaj inni zawodnicy. Myślę, że będą się świetnie uzupełniać w tym sezonie.
A pan jak odnalazł się w Kędzierzynie-Koźlu po kilku latach spędzonych w Treflu?
– Odnalazłem się bardzo dobrze. Przyszedłem tutaj grać w siatkówkę. Warunki do tego w Kędzierzynie-Koźlu są rewelacyjne. Wszystko jest tutaj na najwyższym poziomie. Dzięki temu podczas treningu mogę myśleć tylko o jak najlepszym wykonywaniu swojej pracy. Martwię się tylko o swoją dyspozycję i nic wokół mnie nie rozprasza. To jest rewelacyjne. Mimo że Gdańsk, czyli swoje rodzinne miasto i klub wspominam bardzo dobrze, to wydaje mi się, że potrzebowałem takiej zmiany. Stanowi ona dla mnie dodatkowy bodziec do rozwoju. Bardzo cieszę się, że trafiłem do Kędzierzyna-Koźla.
To na koniec zapytam jeszcze o ten najbliższy mecz, o którym trochę pan już wspomniał. To będzie taka siatkarska wojna?
– Zdecydowanie tak. Myślę, że Asseco Resovia będzie chciała szczególnie sobie udowodnić, że potrafi grać na wysokim poziomie. Na pewno będzie chciała nas mocno odrzucić od siatki, ale wiem, że mamy na tyle jakości w drużynie, że możemy się jej przeciwstawić i tę siatkarską wojnę przechylić na swoją stronę. Nie mogę doczekać się tego meczu, bo na Podpromiu zawsze gra się rewelacyjnie. Obstawiam, że kibice w hali dopiszą. Naprawdę już zakasam rękawy i chcę już jechać do Rzeszowa, aby tam walczyć o kolejne punkty.
Zobacz również
PlusLiga: Najlepsza wersja Bartosza Kurka
Artykuł Karol Urbanowicz potrzebował zmiany. Teraz nie może doczekać się siatkarskiej wojny pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.