Choć film Mikhaëla Hersa zaczyna się od ulicznych scen zbiorowej euforii, związanej z politycznym zrywem, jego siła tkwi w czymś zupełnie innym. W niewielkich, niepozornych gestach, rysujących się na twarzach bohaterów emocjach, melancholii czy wzruszającej nostalgii nad minionymi bezpowrotnie czasami. Materii, w której kino francuskie posiada piękne tradycje, co więcej, chyba nie ma sobie równych.